Zawarł niezbyt legalny układ z firmą wynajmującą biura. Poszli mu na rękę, bo podając mniej. Podświadomie się tego spodziewał i ukrył się w emocjonalnym pancerzu czy jak to Bentz już miał to zrobić, gdy jego uwagę przykuły krzyki dobiegające z plaży. Odwrócił - Taka może być. - Gdzie byłaś? - Poza domem. - Spojrzała chłodno i nie powiedziała nic więcej. - Tyle to ja wiem. Z kim byłaś? Cricket tylko na nią patrzyła. Była tak drobna i zmęczona, śmiertelnie zmęczona, że Sugar poczuła wyrzuty sumienia. Nie spisała się najlepiej, nie dała rady. Kiedy ich matka zginęła, Sugar obiecała sobie zająć się młodszym rodzeństwem, ale schrzaniła wszystko. Dickie Ray wyrósł na drobnego cwaniaczka i oszusta, a Cricket, fryzjerka, która spóźniała się na umówione z klientkami wizyty, nigdy w pełni nie rozwinęła swoich możliwości. Ale... jeśli uda im się zgarnąć część majątku Montgomerych, to wszystko się zmieni. A jeśli nie? Może już za późno? Cholerny Flynn Donahue. Czas kopnąć tego leniwego prawnika w tyłek. Zadzwoni do niego dzisiaj. Gdy pomyślała o telefonie, przypomniał jej się zaraz ten szept w słuchawce. „To ty idź do diabła”. Kto to, do cholery, był? - Zgadnij, kto wczoraj przyszedł do zakładu - powiedziała Cricket, zupełnie nieświadoma przerażenia Sugar. Zrzuciła z nóg sandały i podeszła do mikrofalówki. - Kto? - Pieprzona Hannah Montgomery. Sugar poczuła ucisk w żołądku, jak zawsze, gdy myślała o Montgomerych. Cricket zachichotała, chwyciła kubek i boso poczłapała w stronę tylnych drzwi. - Chyba nie wiedziała, że pracuję teraz w tym salonie. Sugar chwyciła butelkę dietetycznego Dr. Peppera, zagwizdała na psa i poszła za Cricket na werandę. Kilka lat temu Dickie Ray zainstalował na suficie wentylator, Sugar włączyła go. Pies zszedł po drewnianych schodach, obwąchał ogrodzenie i wypłoszył kilka ptaków. Popijając kawę, Cricket usiadła na chwiejnym szezlongu przytarganym z jakiejś wyprzedaży. - Na mój widok omal nie spadła z fotela Donny. - Jak zareagowałaś? - Przez cały czas stroiłam do niej głupie miny w lusterku. - Cricket spojrzała na siostrę, żeby sprawdzić, czy dała się nabrać. Nie dała się. - No dobra, powiedziałam „cześć” i przez następne dwie godziny nie zwracałam na nią uwagi. A co miałam zrobić? - Stroić głupie miny - zażartowała Sugar. - Powinnam, ale nie chcę, żeby mnie wywalili z pracy. I tak pewnie Donna straciła przeze mnie ważną klientkę. Masz papierosa? - Myślałam, że rzuciłaś palenie. - Rzuciłam. Prawie. Ale jestem zmęczona i muszę postawić się na nogi. - Napij się jeszcze kawy. Cricket skrzywiła się. - To nie to samo. - Nie marudź. - Sugar spojrzała na zachwaszczone podwórko. Taczki do połowy wypełnione chwastami stały tam, gdzie je zostawiła dwa dni temu, warstwa pokruszonej kory wokół krzaków wymagała uzupełnienia. Cricket usiadła na podkulonej nodze i zapytała: - Widziałaś się z nim wczoraj? - Z kim? To im się udało, stwierdził, myśląc o córce. Z resztą było gorzej, mieli wzloty i upadki, na mieszkaniu. No, ale ona też zaliczyła swoją porcję rozwodów. energią. podłodze, poza jej zasięgiem, po mojej stronie prętów. wszystko o morderstwie Shany Mcintyre. Na ekranie mignęła mu twarz jej bogatego męża. informacje, które ci przesłałem, srebrny wóz, tablice rejestracyjne. Ktoś mnie wrabia, Przybrzeżną. Szukają jej, ale zna się na żeglowaniu. Równie dobrze może już być w drodze Dzisiaj dostanie nauczkę. autentyczny. Namacalny. Jennifer uszła z życiem, ale nie odeszła. Nie mogła. z najwyższym trudem zachowywała spokój, nie dawała po sobie poznać, jak bardzo się boi. –
Zaczerwieniła się. Ujęła się pod boki i zmierzyła go ostrym spojrzeniem. - Czy nie powinniśmy jej uprzedzić, Ŝeby wiedziała, co się święci? Tego wieczoru Clemency miała sporo do opowiedzenia o swojej kuzynce. - Masz jakieś nowe osiągnięcia, Nito? - zapytał. - A jeżeli się nie zgodzę, matka pośle mnie do ciotki Whinborough. - Chcesz wmówić mi, Ŝe powinnam coś robić - powiedziała wiedząc, Ŝe - Nie mam panu nic do powiedzenia - wycedziła. Gdy kilkanaście minut później szedł w stronę bramy, dozorca Connor juŜ wie, Ŝe problem opieki nad dzieckiem juŜ nie istnieje? ten wzrokowy kontakt i rzekła do Eriki: dotyk jego słodkich ust. Nie usłyszała, co powiedział, ale - W mieście... - zaczął, ale nie dane mu było skończyć. do miłości. Raptem usłyszał odgłos zamykanych drzwi. Siedział juŜ na fotelu z głową
©2019 to-pomarancza.katowice.pl - Split Template by One Page Love